Siłownia na każdym większym osiedlu, w co trzecim centrum handlowym, a często i poza miastem dziś nikogo nie dziwi. Miejsca umożliwiające skuteczne zrzucanie kilogramów, wyrabianie sylwetki czy polepszanie kondycji są na porządku dziennym i coraz więcej ludzi dostrzega w sobie potrzebę korzystania z nich. Jakie są korzenie siłowni i co sprawiło, że zaczęły być modne?

Wszystko zaczęło się, jakże inaczej, w starożytnej Grecji. Funkcjonowały tam wówczas gimnazjony, czyli miejsca, w których chłopcy kształtowali zarówno swoje ciała, jak i umysły. Największą wagę do treningów fizycznych przywiązywano w Sparcie, gdzie obowiązywało tzw. spartańskie wychowanie, polegające na przygotowywaniu mężczyzn do służby wojskowej od najmłodszych lat. Niemniej jednak nie tylko w starożytności, lecz także na przestrzeni kolejnych wieków specjalne miejsca do ćwiczeń były raczej rzadkością. Wynikało to z trybu życia, jaki prowadzili nasi przodkowie i który znacznie różnił się od współczesnego. W zamierzchłych czasach do głównych zajęć ludzi należały polowania, zbieranie owoców i uprawa roli – czynności te, wykonywane regularnie, okazywały się w pełni wystarczającym treningiem, który sprawiał, że nie musieli oni szczególnie dbać o kondycję czy sylwetkę. W średniowieczu i epoce nowożytnej ruch wiązał się z kolei z rutynowymi pracami wykonywanymi w domu, gospodarstwie czy warsztacie. Kształtowanie sprawności fizycznej było zatem niejako wpisane w codzienny harmonogram człowieka tamtych czasów i odbywało się w pełni naturalnie. Sale do ćwiczeń i place treningowe występowały natomiast jedynie w obrębie instytucji wychowawczych.

Pionierzy kultury ciała

Prawdziwych początków siłowni powinniśmy więc doszukiwać się zdecydowanie dalej, bo dopiero w I połowie XX wieku. W latach 30. w Stanach Zjednoczonych popularność zyskiwały sporty takie jak boks czy zapasy. Chęć kształcenia się w tych dyscyplinach wymagała odpowiednich do tego miejsc, czyli sal treningowych. Był to również czas, w którym za sprawą takich sław jak Vic Tanny czy Joe Gold modna i fascynująca zaczęła stawać się kulturystyka. Pierwszy z wymienionych w latach 40. zapoczątkował niezwykle dochodowy, jak się później okazało, biznes – w Santa Monica w Kalifornii otworzył największą w USA siłownię, wypełnioną po brzegi wszelkiego rodzaju maszynami i wolnymi ciężarami. Miejsce to przyciągało wielu znanych już wówczas sportowców oraz liczne gwiazdy Hollywood, którym zależało na uzyskaniu pokazowej sylwetki. Siłownia Vica Tanny`ego była pierwszym tak słynnym i przynoszącym imponujące zyski przedsięwzięciem skoncentrowanym wokół kultury fizycznej.

Kulturystykę jeszcze bardziej rozsławił wspomniany już Joe Gold, założyciel dwóch niezwykle popularnych siłowni: Gold`s Gym i World Gym. W jego „kuźniach” trenowały takie osobistości jak Franco Columbu, Mike Katz czy Larry Scott, a także nie kto inny jak sam Arnold Schwarzenegger. Dla ludzi zakręconych na punkcie wysiłku fizycznego i podnoszenia żelastwa były to prawdziwe raje na ziemi.

Przyszłość siłowni?

Z biegiem lat siłownie stopniowo przestawały być miejscami przeznaczonymi wyłącznie dla sportowców, a w XXI wieku zyskały już zupełnie egalitarny charakter, stając się punktami usługowymi, z których korzystać może każdy. Moda na bycie fit często idzie w parze z modą na nowoczesność, a ta – nie da się ukryć – potrafi zaskoczyć. Dziś mówi się bowiem o siłowniach online, które umożliwiają wykonywanie ćwiczeń w kilkuosobowych grupach w czasie rzeczywistym za pośrednictwem sieci. Treningi online wykorzystują specjalny interfejs wideokonferencji, dzięki któremu możemy ćwiczyć w domu, jednocześnie przebywając na wirtualnej sali treningowej.
Czy ten pomysł Cię przekonuje? Cóż, nas niekoniecznie… Ale kto wie – być może za kilka lub kilkanaście lat będziemy budować formę właśnie w ten sposób? Na ten moment jednak wizja ta wydaje nam się nieco zbyt szalona, dlatego zapraszamy Cię do zwykłej-niezwykłej siłowni Shausha nieopodal Gliwic. Zdecydowanie bardziej zaawansowana niż antyczny gimnazjon, a przy tym gwarantująca wcale nie wirtualne efekty.